midimalistycznie

Sprzęty a minimalizm

Czy minimaliści używają rzeczy, które mogą być postrzegane jako gadżety?

Pisałam już o tym, że wg mnie – jak najbardziej, o ile ich używają  regularnie. W tekście Moje kuchenne gadżety przedstawiałam swoich pomocników w gotowaniu. A jak jest z innymi przedmiotami, których zadaniem jest ułatwianie nam życia?

Najpopularniejszy – telefon komórkowy

Pierwszy z brzegu to chyba najbardziej popularny – telefon komórkowy. Teraz do telefon, komputer, nawigacja, mp3, konsola do gier, kalkulator, latarka  i wiele, wiele innych funkcji w jednym urządzeniu. Dobrze jest mieć to wszystko pod ręką (chociaż czas spędzany w telefonie to temat – rzeka).

Numer jeden u mnie w domu

Dla mnie sprzętem, który bardzo ułatwił mi życie, jest elektryczna suszarka do ubrań. Teraz, po prawie roku korzystania z niej wiem, że zdecydowanie pozwala mieć mniej.

W jaki sposób?

Ano w taki, że nie muszę mieć dwóch kompletów pościeli, bo pranie z suszeniem zajmuje mi teraz trzy godziny. Nie muszę mieć więc drugiego kompletu na czas prania i schnięcia. Tak samo z ręcznikami – dwa zestawy dla rodziny w zupełności mi wystarczą.

Kupując ją zupełnie o tym nie myślałam – chciałam tylko, żeby pranie nie stało cały czas gdzieś w domu. A teraz wiem o ile szybciej i wygodniej jest zebrać pościel, uprać ją i nałożyć od nowa. Nie muszę chować nigdzie czystego kompletu, nie muszę przeznaczać na niego miejsca w szafie. Bardzo to jest wygodne. To samo tyczy się ubrań.

Przyznaję – ten aspekt mnie zaskoczył.

Czytnik – pomaga czy wręcz przeciwnie?

Drugim sprzętem, który pozwala mieć mniej jest czytnik książek. Używam go trzeci rok. Wiem, ile przestrzeni (jeśli kupujemy książki) lub czasu (jeśli wypożyczamy z biblioteki) pozwala zaoszczędzić.

Ale. Jest jedno ale.

Czytnik książek pozwala zaoszczędzić czas i miejsce, ale lista książek „do przeczytania” jest według mnie teraz jeszcze dłuższa. Czytając wersje papierowe wybierałam te, które były dostępne w wypożyczalni, które pożyczyłam od znajomych lub kupiłam. Teraz w czytniku mam do przeczytania kilkanaście pozycji. To dużo, i odnoszę ostatnio wrażenie, że kiedyś zupełnie tak nie miałam.

Zaczęło mi ciążyć to, że mając do wyboru tyle książek, czas na wybranie kolejnej lektury zajmuje mi tak dużo czasu! Zdarzyło mi się szukać jej prawie całą drogę autobusem do pracy!

Owszem, wygodniej jest mieć w torebce czytnik niż opasły tom powieści, ale muszę też zadbać o listę kolejnych książek. Przestałam wgrywać nowe, przestałam przeglądać oferty sklepów. Przeczytam te, które już na nim są, a potem zadbam o selekcję kolejnych.

Dla mnie to dowód, że czytnik pozwala mieć mniej przedmiotów, ale aspekt tego, co mam w głowie,  jest tu równie ważny.

Oczywiście – kiedyś nie miałam tych sprzętów i byłam zadowolona. Ale przyzwyczaiłam się do ułatwień, jakie oferują.

A Wam jakie sprzęty uławiają codzienność?

Myślicie, że właściciele Thermomixów mogą nazywać się minimalistami?