przemyśliwania

Czy wystarcza nam wystarczająco dobre?

Czy rzeczy, które są wystarczająco dobre, mogą nam wystarczyć? I co to w ogóle znaczy, że coś jest wystarczająco dobre?

Inspiracją do tego wpisu  był płaszcz. Szary, prosty. Nic wielkiego.

Nie uwielbiam go jakoś bardzo. Trochę mnie drapie, w ramionach nie zawsze układa się tak, jakbym chciała. Przyznaję – mógłby mieć inny krój. Ostatnio pomyślałam, że i kolor mógłby mieć inny.

I wtedy przychodzi mi do głowy pomysł – może powinnam kupić nowy? Taki, który byłby po prostu idealny. Tylko wiecie, jaki jest problem. Ja nie wiem, jaki w 100 procentach jaki ten idealny płaszczyk miałby być.

W poszukiwaniu płaszcza mogłabym pójść do sklepu. Niestety – dla mnie i dla płaszcza – do centrów handlowych, gdzie wybór jest duży, wołami mnie nie zaciągniecie. Nie lubię ich, chodzę tam jak muszę, a zakupy tam zupełnie nie sprawiają mi przyjemności. Odpuszczam je więc bez żalu.

Przeglądanie stron internetowych też do moich hobby nie należy. Nie śledzę tego, co oferują sklepy w tym sezonie, bo po prostu szkoda mi na to czasu. I wiem, że mogę zamówić, przymierzyć, odesłać, ale mimo wszystko najpierw trzeba coś wybrać.

Trochę szperam w grupach na Fb i w sklepach internetowych. Tam można wprost zapytać, czego się szuka, poustawiać odpowiednie filtry, i czekać na to, że znajdzie się odpowiedni. Tylko wiecie to? Nie chce mi się tym zajmować. Tak po prostu. Chciałabym mieć nowy płaszcz, ale nie chce mi się przeznaczać na szukanie go czasu. Mam co na siebie nałożyć, jak wychodzę rano z domu, i jest ok.

Tylko czy to nie jest trochę zadowalanie się bylejakością?

Często na grupach dotyczących minimalizmu czytam historie o tym, że ktoś szukał idealnego przedmiotu – torebki, butów – dwa lata.

O rety.

Dwa lata szukania idealnych butów. I z jednej strony rozumiem, że nie jeździł codziennie do sklepów szukając ich, ale mimo wszystko.

Czas spędzony na poszukiwaniu ideału to jedno. Jest jeszcze druga ważna rzecz – jeśli szukałam czegoś dwa lata, to powinnam o to dbać. Inaczej dwa lata pracy pójdą na marne.

Spędzać czas w poszukiwaniu ideału czy spędzać czas w czymś nieidealnym?

Szukanie ideału kontra zadowalania się tym, co jest. Czy to oznacza perfekcjonizm kontra bylejakość? Co jest pomiędzy? I gdzie Wy jesteście?

Gosia