O książkach

Pożegnanie z nadmiarem. Minimalizm japoński

Przyznaję – trudno mi było czytać książkę autora, którego nie tyle nie darzę sympatią, ile czuję, że go po prostu nie lubię. Choć tematyka mi bliska, tytuł zachęcający, to w czasie lektury książki czułam, że zupełnie nie ma między nami chemii. I choć doceniam jego szczerość dotyczącą „starego życia”, to opis „nowego” wcale mnie nie przekonał ani do niego jako autorytetu, ani do minimalizmu (choć do niego nie trzeba mnie przekonywać).

 

O AUTORZE

 

Fumio Sasaki opisuje sam siebie tak: Zacząłem nawet żałować, że podjąłem wymarzoną pracę. Uciekałem w alkohol i źle traktowałem kobiety. Nie próbowałem się zmienić. (…) Większość ciuchów nosiłem tylko parę razy, ale były tak drogie, że ich nie wyrzucałem. Wmawiałem sobie, że gdybym je uprał i uprasował, może znowu zacząłbym w nich chodzić. (…) Wracałem do domu z pracy, ściągałem z siebie ubrania i zostawiałem je tam, gdzie stałem.

Z kosza na bieliznę wyciągałem wyciągałem pogniecioną koszulę Uniqlo, którą wrzuciłem tam poprzedniego wieczoru. Wkładałem ją… (…) Zostałem minimalistą z powodu zagraconego chlewu, w którym mieszkałem.

 

Cóż więc stało się, że został minimalistą? Książka nie daje odpowiedzi na to pytanie. Bo zagracony chlew to jedno, ale skąd akurat minimalizm? Być może podpowiedzią jest zdanie Minimalizm musiał się narodzić – ze szczerej chęci i palącej potrzeby przemyślenia naszego życia na nowo – odczytuję je jako potrzebę autora przemyślenia swojego życia na nowo, co przy opisywanym wyżej trybie życia faktycznie jest potrzebą palącą.

 

 

CZYM JEST MINIMALIZM WG FUMIO SASAKIEGO?

 

Wg autora Minimalizm to styl życia, w którym sprowadzamy swój stan posiadania do absolutnie niezbędnego minimum. (…) Jest to próba ograniczenia rzeczy, które nie są nam niezbędne, żebyśmy mogli docenić te, które są dla nas naprawdę cenne. I zgodnie z tą zasadą postanowił zmienić swoje życie. Pokazuje tę przemianę na dołączonych zdjęciach, dzięki którym łatwiej jest czytelnikowi porównać przed i po. To rzadkie w książkach o minimalizmie, doceniam więc to.

 

Żeby nie było – z wieloma myślami i pomysłami się zgadzam, ale to jednak trochę zbyt mało, żeby cała książka mi się podobała.

 

Z CZYM SIĘ ZGADZAM…

 

Autor zwraca uwagę na nowe technologie, które pozwalają minimalizować to, co posiadamy – komputer do filmów, książek i muzyk, smartfon to zegarek, kalendarz, latarka, mapa, notes, aparat. Ja też doceniam te wynalazki i myślę, że kilka jeszcze można tu dopisać, ale o tym będzie oddzielny wpis 🙂 Ja również uważam, że to, co pcha nas do kolejnych zakupów, to cykl od radości z zakupu, przez przyzwyczajenie, aż po nudę. To, co kupiliśmy rok temu i co wówczas budziło naszą radość, teraz jest już tylko kolejną rzeczą w naszej kolekcji. I nie ma tu znaczenia, czy chodzi o ubranie, gadżet kuchenny czy biżuterię. Spowszedniał. Stracił na nowości i nie budzi ekscytacji. I podobnie jak autor czuję, że gdy ktoś zostaje minimalistą, uwalnia się od wszystkich materialistycznych komunikatów, które nas otaczają. Kreatywny marketing i irytujące reklamy nie mają już na niego wpływu. To uczucie, że nie muszę mieć wszystkich ładnych rzeczy na świecie. Że nie chcę kupować czegoś tylko dlatego, że mi się podoba i jest praktyczne.

 

55 PORAD

 

Najbardziej inspirującym fragmentem książki są rady, które daje autor w części 55 porad, które pomogą wam pożegnać się ze swoimi rzeczami (choć mam wątpliwości, czy to na pewno rzeczy, jak sugeruje autor, podcinają wam skrzydła). Fumio doskonale wie, że Wyrzucenie wielu rzeczy wiąże się z jakimś wysiłkiem, więc pozostawienie ich to z pewnością łatwiejszy wybór – i często to jest powód, dla którego odwlekamy sprzątanie i rozprawienie się z niechcianymi rzeczami.

 

Przytoczę kilka z tych rad:

 

* Wyrzućcie coś teraz – Jeśli postanowicie zaczekać, aż uda wam się znaleźć trochę czasu (np. skończycie projekt w pracy), nigdy nie będziecie go mieli.

 

* Nasze rzecz są jak współlokatorzy, ale nie dokładają się do czynszu, tylko dokładają nam roboty.

 

* Wyrzućcie to, o czym i tak już zapomnieliście – jeśli zapomnieliśmy, że  jakieś nasze przedmioty w ogóle istnieją, to chyba jest dość oczywiste, że nie są nam tak naprawdę potrzebne. (to zupełnie jak w opisywanym przeze mnie teście szuflady)

 

* Nie bądźcie kreatywni, gdy próbujecie coś wyrzucić. Gdy nie chcemy się z czymś rozstać, stajemy się zdolni do niezwykłej kreatywności. Ta puszka po ciastkach sprawia wrażenie bezużytecznej, ale moment… A gdyby tak wykorzystać ją do przechowywania leków? (muszę o tym napisać od siebie coś więcej! faktycznie często usprawiedliwieniem dla kupna czegoś jest możliwość przerobienia lub ewentualnej sprzedaży)

 

* Wystawienie na sprzedaż okazją do refleksji – jaką radość dało nam kupno, i ile wysiłku potrzeba by sprzedać. (oj tak!)

 

* Minimalizowanie wysiłku przy pozbywaniu się rzeczy też jest ważne! (mam nadzieję, że moje rady minimalizują ten wysiłek)

 

PRZECHWALANIE SIĘ MINIMALIZMEM

 

Słusznie mówi, że Minimalizm to nie są zawody. Nie osądzajcie ludzi, którzy mają więcej od was. łatwo jest wpaść w pułapkę przechwalania się, jak niewiele posiada Osąd „och, wciąż masz tak wiele. Słabiutko!” nie różni się niczym od „och, wciąż tego nie masz, słabiutko!  To rzecz, która ostatnio mocno przykuwa moją uwagę np. na grupach związanych z minimalizmem – „ja mam mniej”, „po co ci tak dużo”. Nie na tym dla mnie minimalizm polega. Ba! Niezależnie od tego, czego dotyczy temat, zaglądanie i ocenianie czyjegoś życia jest dla mnie po prostu słabe. Dlatego cieszę się, że autor zwrócił na ten aspekt uwagę.

 

MINIMALIZM W PIŁCE NOŻNEJ

 

Niektóre zdania w książce budziły mój opór. Analiza gry Messiego i wiązanie tego z minimalizmem (jestem ciekawa, czy Messi o tym wie); twierdzenie, że przeżyć nie da się porównać (moim zdaniem zdecydowanie da się); związek minimalizmu i oddawania się w 100 % jakiejś czynności (dla mnie to zupełnie nie ma związku); pisanie, że odkąd jest minimalistą między innymi nurkował i zaczął medytację (czemu nie mógł wcześniej?) czy też „pierwsi ludzie nie mieli dostępu supermarketów i sklepów spożywczych, bez których dziś nie moglibyśmy żyć” (serio nie mieli?!).

 

Z CZYM TRUDNO MI SIĘ ZGODZIĆ?

 

W książce znalazł się też fragment który sprawił, że Fumio Sasaki nie jest wg mnie autorytetem w kwestii minimalizmu i stosunku do przedmiotów:

 

Jestem fanem produktów Apple’a. Uważam, że są bardzo funkcjonalne. Gdy uda mi się zdobyć nowego iPhone’a w dniu jego premiery, chcę się nim popisać przed znajomymi. Nonszalancko otwieram swojego MacBooka Air w Starbucksie. Na pewno jakaś część mnie chce wszystkim pokazać moją wartość jako człowieka, który wybiera produkty Apple’a i jest w stanie docenić ich świetne wzornictwo i praktyczność. Sądzę, że taka potrzeba jest naturalna i sama w sobie nie stanowi niczego złego.

 

Jeśli nadal rzeczy są tu w centrum uwagi, to dla mnie nie jest przekonujący jako minimalista. Bo jakby siedział z komputerem każdej innej firmy w osiedlowej kawiarni to czułby się inaczej? Po tym fragmencie stwierdziłam, że cała przemiana autora była nieskuteczna. To, że ma w domu tak mało mebli nie ma znaczenia, jeśli ma potrzebę chwalenia się posiadanym atrybutem w postaci komputera konkretnej firmy. Jednocześnie pisze Dawniej uważałem, że olbrzymia kolekcja książek oraz płyt CD i DVD była elementem mojej tożsamości – i w mojej opinii zupełnie nic się tu nie zmieniło.

 

Można znaleźć szczęście w poczuciu, że ma się mniej. Dlatego właśnie pora pożegnać się z rzeczami, których nie potrzebujemy. Tak brzmi skrócone do minimum przesłanie tej książki. I myślę, że to przeczytanie tego w zupełności nam wystarczy.

Gosia