midimalistycznie

Co zabrałam ze sobą?

Przygotowując tekst o rzeczach, które zostały w rodzinnym domu zaczęłam zastanawiać się co sama zostawiłam, i co zabrałam. I nie mam tu na myśli rzeczy osobistych, ubrań itd. Co było dla mnie na tyle ważne, że przeprowadziło się razem ze mną?

Opowiem Wam dziś o nich, bo to opisuje moje podejście do przedmiotów.
Chronologicznie rzecz ujmując – przytulanka. Przez bardzo długi czas była moją poduszką, przytulanką, towarzyszką. Stoi dziś przy łóżku i wywołuje uśmiech na twarzy – tylko tyle i aż tyle. Jest też często impulsem do rozmów z dziećmi o moim dzieciństwie. Lubię ją i cieszę się, że ze mną jest.
Książka Czarodziejski świat Marigold. Dostałam ją na swoich pierwszych koloniach. Są w niej podpisy tych, którzy byli na nich ze mną, mojej wychowawczyni. To pierwsza książka, która wywarła na mnie tak duże wrażenie. Pamiętam, że czytając ją zapominałam o całym otaczającym mnie świecie. Lubię do niej wracać, nawet na chwilę.
Obraz. Pierwszy obraz, który dostałam – a właściwie to chyba grafika? Oczarowała mnie w galerii, i tak czaruje mnie do dziś.
Ręcznie malowana butelka do piękny prezent, który dostałam dawno temu od przyjaciółki. Uwielbiam własnoręcznie robione prezenty bo miła jest świadomość, że ktoś poświęcił czas na jego zrobienie specjalnie dla mnie, a poza tym sama nie mam zdolności manualnych i lubię podziwiać je u innych. Jest ozdobą w sypialni – wyjątkową i jedyną taką 🙂
Nie lubię trzymać w domu zbędnych rzeczy. Nie lubię zajmujących mi miejsca szpargałów. Ale te akurat są dla mnie ważne, i dlatego ze mną są. Minimalizm nie oznacza dla mnie nie posiadania rzeczy do których mamy sentyment. Ale ważne jest, żeby miały swoje miejsce, żeby nie zagracały nam przestrzeni i żebyśmy uśmiechali się na ich widok.
A Ty co zabrałaś ze sobą? Co spakowałaś wyprowadzając się od Rodziców?

Gosia