O książkach

Co obiecuje nam minimalizm? O książce „Im mniej tym więcej” J. Beckera.

Po książkę „Im mniej tym więcej” Joshuy Beckera sięgnęłam w zasadzie przez przypadek. Wiedziałam o jej istnieniu, ale nigdy nie znalazła się na mojej liście książek do przeczytania. Być może fakt, że jest napisana przez pastora sprawiał, że lekko się jej obawiałam (minimalizm i duchowość nie mają dla mnie punktów stycznych, co nie znaczy że się wykluczają). Lecz kiedy znalazłam ją w bibliotece stwierdziłam, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować.

PIERWSZE WRAŻENIE

I tu pierwsze zaskoczenie – coś, czego się obawiałam okazało się być od samego początku książką napisaną wyjątkowo przyjaźnie, bez nadęcia, nakazów i zakazów.  Na po kilkunastu stronach wiedziałam, że dokładnie tak samo rozumiemy pojęcie minimalizmu, którego celem nie jest posiadanie mniejszej liczby przedmiotów, tylko zyskanie więcej dzięki uporządkowaniu naszego życia. Dla mnie minimalizm również nie jest posiadaniem jak najmniejszej liczby ubrań, nie kupowaniem książek i odmawianie sobie czegoś. I choć z zaciekawieniem czytałam przedstawione w książce przykłady minimalistów stawiających sobie cele wyrażone w konkretnych liczbach, to dla mnie nie jest to istotą minimalizmu. Bo to przecież każdy z nas jest inny, każdy z nas ma inne potrzeby, pasje, metraż mieszkania. Swój minimalizm trzeba odnaleźć, i też nie będzie on czymś niezmiennym na przestrzeni lat.

CZEMU KUPUJEMY?

Autor odpowiada na pytanie czemu kupujemy? w bardzo ciekawym rozdziale „Zamęt konsumpcjonizmu”. Dokładnie przestawia nam sposoby działania marketingu i to, co na nas, konsumentów, działa. Nie trzeba mnie było przekonywać do tego, że reklamy robią dobrą robotę i że faktyczne konsumpcjonizm pomylono ze szczęściem i że kupować i być szczęśliwym to praktycznie synonimy. Autor podaje związki pomiędzy pokoleniem a zwyczajami konsumpcyjnymi, i narzędzia pracy marketingowców. I choć pisane są na podstawie historii i zwyczajów w USA to nie brak im analogii występujących i w Polsce, takich jak ograniczony czas sprzedaży produktu (spiesz się, bo nie zdążysz) cena-pułapka (jeśli jeden lub dwa towary mają bardzo wysoką cenę to wszystko inne wydaje się tańsze, choć w rzeczywistości wcale nie musi takie być) i inne. Polecam to nie dlatego, że myślę, że się na to nabieracie – ale to może uświadomić jak często zarzucane są na nas sieci „kup mnie”. Powstrzymanie się w takiej sytuacji od zakupu może nie być wcale łatwe! Ciekawa jest też historia sprzedaży ubrań w JCPenny – kiedy pewien dyrektor postanowił wprowadzić na stałe tylko niskie ceny bez organizowania wyprzedaży obroty sklepu… spadły, a on sam stracił pracę. Nie przewidział, że klienci wolą korzystać z okazji, niż kupować tanio. Jaki jest efekt takich działań? To, że jeśli przejdziemy przez sklep i niczego nie kupimy, to czujemy się inaczej – jak opisująca to dziewczyna: przeszłam przez galerię i niczego nie zapragnęłam. To cudowne wybawienie. To właśnie obiecuje minimalizm: radość na widok tych wszystkich rzeczy, których nie potrzebujemy.

NIKT NIE UDZIELA ZEZWOLENIA, ABY DĄŻYĆ DO RZECZY MNIEJSZYCH ZAMIAST WIĘKSZYCH

Autor wspominając o wstydzie, który odczuwamy gdy nie mamy tak dużego domu czy samochodu jak np. sąsiad stawia ważne pytanie a gdyby nadmiar stał się przyczyną wstydu? Faktycznie, często chcemy więcej i więcej, bo inni mają więcej i więcej. To samonapędzające się koło wydaje się nigdy nie zatrzymać. A może jednak?…

PRAKTYCZNE RADY AUTORA…

W książce jest w niej dużo dobrych praktycznych rad dotyczących procesu sprzątania i usuwania niechcianych rzeczy – jak np. ta, by jak najszybciej pozbywać się zbędnych rzeczy – Niech nie leżą dłużej niż to koniecznie bo rozpełzną się po domu – tak tak, zdecydowanie to jest właściwy sposób! I tak samo jak autor uważam, że uporządkowanie rzeczy bez usunięcia ich nadmiaru to tylko tymczasowe rozwiązanie, a przenoszenie do magazynu to nie minimalizowanie. Bo przenosząc rzeczy do piwnicy nadal je mamy, nadal nie są używane, i nadal lepiej jest się ich pozbyć niż co miesiąc planować tam porządki. Lepiej także pozbyć się połowy niż niczego – a przecież połowa to może być bardzo dużo! Autor podsuwa też pomysł z przeprowadzaniem sprawdzianu ile wytrzymamy bez danej rzeczy – i jeśli przez ten czas nie będzie nam jej brakowało to łatwiej będzie podjąć decyzję o pozbyciu się jej. Rada wyznacz granice jest moim zdaniem bardzo midimalistyczna  – zaakceptuj to co masz. Jeśli wiesz że na jakieś przedmioty masz określoną ilość miejsca zastanów się, które na to zasłużyły.

… I WSPÓLNE

Książkę „Im mniej tym więcej” czytało mi się dobrze również dlatego, że w wielu miejscach autor proponuje te same rozwiązania o których pisałam już tu wcześniej, takie jak zacznij od najłatwiejszego – Joshua Becker proponuje samochód i szafki w łazience, ja w wydarzeniu Zadbaj o swoje poranki też proponowałam miejsca, które dość szybko się sprząta, ale skutki umilą każdy poranek, wśród 10 rad dotyczących ogarnięciu tzw. szpargałów daje wskazówkę, by zadania jedno i dwuminutowe wykonywać od razu – ja pisałam o zasadzie Dotknij raz, i tak samo jak autor książki jestem zdania, że powinniśmy wrócić do rozsądku przy wręczaniu prezentów i korzystać z list prezentów.

JAKA KOLEJNOŚĆ PRZY PORZĄDKACH?

Nie wszędzie się zgadzaliśmy. Z jedną radą dotyczącą sprzątania i pozywania się rzeczy nie zgadzam się zupełnie – autor proponuje, by najpierw przygotować rzeczy, których chcemy się pozbyć, a potem je posortować. Z doświadczenia wiem, że takie rozwiązanie jest po pierwsze bardziej czasochłonne, po drugie oglądając coś drugi raz jest większa szansa, że zmienisz zdanie. „Nie, ta sukienka jeszcze zostanie ze mną” lub „tego będę jednak używać” to zdania, których poprawność często muszę sprawdzać. Lepiej jest od razu mieć trzy przygotowane miejsca, takie jak worek czy karton na rzeczy do wyrzucenia, do oddania i do sprzedania (zgodnie z polecaną przeze mnie zasadą wyrzuć – oddaj – sprzedaj). Zupełnie też nie zgadzam się też z opinią, że tatuaż to marnowanie czasu i pieniędzy – posiadanie tatuaży i minimalizm moim zdaniem absolutnie się nie wykluczają!

MISA PO BABCI

W książce „Im mniej tym więcej” są również omawiane niełatwe tematy i trudne przedmioty – jak Dave Bruno, autor Wyzwania 100 przedmiotów, który pozbywał się narzędzi stolarskich. Było to dla niego trudne, bo jak większość z nas ma takie coś, czego pozbycie się oznacza rezygnację z marzeń, ambicji czy aspiracji. Inną kategorią przedmiotów, które mogą sprawić nam trudność, są pamiątki rodzinne. W książce pokazany jest przykład pamiątek po babci i mądre, a przede wszystkim praktyczne! rozwiązanie tej sytuacji.

CIEKAWOSTKI

Po książkę tę warto wg mnie sięgnąć, ponieważ jest skarbnicą ciekawych faktów i liczb (jak np. to, że przeciętny Amerykanin wyrzuca 34 kg ubrań rocznie), przykładów minimalistycznych działań (jak chociażby pewien eksperyment przeprowadzony przez małżeństwo, które postanowiło sprawdzić ile czasu przetrzyma jedząc tylko zgromadzone w spiżarni jedzenie), przypisów, przytaczania prac innych autorów, opisów ludzi wykorzystujących minimalizm do wielkodusznych celów (jak budowanie studni w Afryce Ameryce środkowej i Indiach dzięki sprzedaży swoich obrączek w akcji withthisring.) Moją uwagę przykuły ciekawostki dotyczące stanu posiadania. Wiecie, że w USA 25% właścicieli garażu na dwa samochody ma tam tyle rzeczy, że nie może zaparkować ani jednego samochodu, a 32% ma miejsce na tylko jeden pojazd? Dodatkowo, co 10 gospodarstwo domowe wynajmuje dodatkową przestrzeń magazynową. I choć wyniki badań te pochodzą z 2006 roku coś mi mówi, że jeśli coś się zmieniło to tylko na więcej. Jeszcze więcej ludzi trzyma samochód na ulicy zamiast w garażu, jeszcze więcej ludzi wynajmuje magazyny na swoje rzeczy.

SŁUŻBA WYNIKAJĄCA Z MINIMALIZMU

Wracając do tematu duchowości – nie ma jej w książce tyle, ile się spodziewałam. Jest przywołana historia Jezusa i Salomona, ale nie bardzo nachalnie. Najwięcej jej jest pod koniec, kiedy mowa o pozbywaniu się rzeczy i zagospodarowaniu tego, co nam dzięki minimalizmowi zostaje. Autor wraz z żoną odkryli, że więcej radości daje im oddawanie zbędnych rzeczy niż ich sprzedaż – określa to wręcz błogosławieństwem przy oddawaniu. I super, że znaleźli swoją drogę. Faktycznie, jest to szybsze, ale czasem nie mniej angażujące. Bo oddać też trzeba umieć. Komu co oddać? Kto czego potrzebuje? To przy niektórych rzeczach wcale nie jest oczywiste. Wg autora skutkiem minimalizmu jest służba innym, bo inwestujesz nadwyżki. W mojej opinii to ich wybór, być może dokonany w związku z tym, że autor jest pastorem i takie patrzenie na świat jest dla nich naturalny.

SMUTNE ZDANIE O PRZYJAŹNI

Znalazłam jednak coś, co mnie bardzo uraziło, i czego nie spodziewałam się znaleźć w tej książce. Opisując swoją niełatwą znajomość z pewnym mężczyzną, Johnem, mówi tak: Jeżeli mam być szczery, to muszę przyznać, że z przyjaźni z Johnem nie czerpię wiele. Nie służy mi żadną radą. (…) Zdecydowanie nie ma wysoko postawionych znajomych, którzy mogliby pomóc mi w awansie. Zrobiło mi się po przeczytaniu tego smutno, bo przecież nie dlatego przyjaźnimy się z ludźmi i nie dlatego ich lubimy, że mają ważnych znajomych. I szczerze mówiąc nawet nie wiem jak bardziej mogę się do tego odnieść. Dobrze, że autor jest nami do bólu szczery, ale to zdanie zapamiętam jako coś w tej książce smutnego.

PSTRYK I JUŻ?

Pompatyczne zakończenie Przebudźcie się i żyjcie w zasadzie może kończyć każdy poradnik. To nie jest tak, że teraz śpimy, i nagle będzie lepiej, będzie inaczej. Nie, minimalizm to proces, często dość długi. Zaczniesz od ubrań (a i to chwilę Ci zajmie), spodobają Ci się efekty więc takie same porządki zrobisz w kuchni, potem w sypialni… To trwa. Każdy z etapów tego procesu może być i łatwiejszy i trudniejszy.

To jednak nie zmienia tego, że „Im mniej tym więcej” to rzeczowy poradnik dotyczący pozbywania się zbędnych rzeczy i polecam Wam jego lekturę. Może w Waszej bibliotece też jest dostępny egzemplarz?

 

Gosia