• Podsumowanie 30 dniowego wyzwania minimalistki

    30-dniowe wyzwanie minimalisty wg Anuschki Rees znałam już od dawna, ale takie wyzwania nigdy nie budziły mojego entuzjazmu i chęci dołączenia. Wydawało mi się, że robienie zadań z listy nie ma większego sensu i nie może prowadzić do głębszych lub trwałych zmian. Zapisałam je w archiwum, i tam leżało do lipca tego roku. Trafiłam na nie robiąc tam porządki, i uznałam – teraz albo nigdy. Pourlopowy entuzjazm ułatwił podjęcie decyzji, i tak 17 lipca zaczęłam 30 dniowe wyzwanie.

  • O nieużywanych rzeczach

    Uwielbiam sprzątać. Sprawia mi to wielką frajdę gdy widzę, jak mieszkanie zdominowane przez przedmioty przeobraża się w miejsce zaaranżowane w uporządkowany, przytulny sposób.

  • DOTKNIJ RAZ (i nie zajmuj się tym więcej)

    W zarządzaniu swoją pracą, projektami zawodowymi i czasem na zadania znaleźć można zasadę, którą najkrócej można przedstawić jako „dotknij raz”. Myślę, że spokojnie można ją stosować również przy sprzątaniu, układaniu książek i porządkowaniu dokumentów.

  • Jak – i czego – nie odkładać?

    Czy masz w swoim mieszkaniu takie miejsce w którym jest wszystkiego po trochu? Takie wszystko-i-nic jednocześnie, wyjęte z kieszeni płaszcza, przyniesione w ręku, wypadające z torebki? Ostatnia chusteczka higieniczna w opakowaniu, wyciąg z banku, ulotka pizzerii, stara lista zakupów, długopis, okulary, rysunek dziecka z przedszkola? Przynosisz to do domu, kładziesz na pierwszej dostrzeżonej płaskiej powierzchni, potem taka sterta rośnie i rośnie – po kilku dniach strach coś dołożyć, bo misterna konstrukcja się rozsypie… Jak więc temu zapobiec? Mówiąc najkrócej – nie przynosić do domu śmieci, ulotki wrzucać od razu do kosza przy skrzynkach na listy (nie ma? Zawsze można samemu postawić plastikowy kosz lub większe pudełko, sąsiedzi będą wdzięczni, nie…